Uchwała III CZP 3/19 – stan faktyczny.
Strony w umowie o roboty budowlane ustaliły, że inwestor zapłaci generalnemu wykonawcy karę umowną w razie odstąpienia wykonawcy od umowy z powodu okoliczności leżących po stronie inwestora. Czyli była to klasyczna kara umowna za odstąpienie, którą można spotkać w co drugiej umowie o roboty budowlane. Inwestor nie zapłacił w terminie, a wykonawca odstąpił od umowy naliczając karę umowną. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, a ten w składzie siedmiu sędziów w dniu 20 listopada 2019 r. podjął uchwałę, zgodnie z którą nie jest dopuszczalne zastrzeżenie kary umownej na wypadek odstąpienia od umowy z powodu niewykonania zobowiązania o charakterze pieniężnym (a takim jest zobowiązanie do zapłaty wynagrodzenia). Uchwała odbiła się głośnym echem, zwłaszcza w branży budowlanej.
Dlaczego ta uchwała jest taka ważna dla wykonawców robót budowlanych?
Chociaż nie ma jeszcze pisemnego uzasadnienia to z pewnością z uchwały płynie dla generalnych wykonawców następujący wniosek: w razie odstąpienia od umowy przez generalnego wykonawcę ze względu na brak zapłaty wynagrodzenia kara umowna, nawet jeśli byłą zastrzeżona, mu się nie należy.
Uchwała ta niewątpliwie komplikuje znacząco życie generalnym wykonawcom. Stosowane w obrocie gospodarczym kary umowne za odstąpienie w związku z brakiem płatności z jednej strony zapewniały generalnemu wykonawcy wymierną rekompensatę za straty powstałe wskutek nierealizowania kontraktu (na którym miał przecież zarobić) a ponadto działały na inwestora mobilizująco, który musiał liczyć się z tym, że niepłacenie mu się po prostu nie opłaci, skoro niezależnie od wynagrodzenia będzie musiał wykonawcy zapłacić karę umowną. Po uchwale Sądu Najwyższego każdy generalny wykonawca dwa razy się zastanowi czy odstępować od umowy za brak płatności skoro nie będzie mógł naliczyć kary umownej.
Co mogą zrobić generalni wykonawcy?
Nieco łatwiej mają generalni wykonawcy, którzy swoje umowy z inwestorami będą dopiero negocjować. Wiedzą już, że kara umowna za odstąpienie za brak zapłaty „nie przejdzie”, co skutkować zapewne będzie większą popularnością postanowień umownych, które będą obejmować stanowcze zobowiązanie inwestora do zapłaty niezależne od jego winy, które nie będzie miało charakteru kary umownej, a tzw. zastrzeżenia gwarancyjnego. Biorąc jednak pod uwagę, że częściej to inwestor jest stroną silniejszą, przekonanie go, aby przyjął na siebie odpowiedzialność gwarancyjną może być zadaniem z gatunku „mission impossible”. W związku z tym nie spodziewałbym się wysypu tego rodzaju postanowień umownych.
Gorzej mają ci, którzy wykonują już zawarte umowy. Mogą oni wprawdzie grzecznie poprosić swoich inwestorów o zawarcie stosownych aneksów do umów, które umożliwiłyby dochodzenie przez wykonawców kary umownej, w razie odstąpienia od umowy w związku z brakiem płatności, ale konia z rzędem temu, kto znalazłby inwestora, który wyraziłby na to zgodę.
Czy zatem wykonawcy powinni porzucić nadzieję, że w razie odstąpienia od umowy za brak płatności będą mogli naliczyć karę umowną?
A może gwarancja zapłaty?
Jak mawiają prawnicy „to zależy”. Mianowicie od dokładnej treści umowy. Zakładając jednak, że mielibyśmy zastrzeżoną karę umowną za odstąpienie z winy inwestora, bez wskazania, że kara dotyczy tylko braku płatności (czyli tak jak w stanie faktycznym sprawy rozpatrywanej przez Sąd Najwyższy) istnieje sposób, który umożliwiłby generalnemu wykonawcy naliczenie kary.
Z odsieczą przychodzi tutaj nieco niedoceniana przez generalnych wykonawców instytucja gwarancji zapłaty. W skrócie polega ona na tym, że generalny wykonawca może w każdym czasie żądać od inwestora gwarancji zapłaty (która może przybrać postać gwarancji bankowej, ubezpieczeniowej, akredytywy bankowej lub poręczenia banku) do wysokości ewentualnego roszczenia o zapłatę wynagrodzenia wynikającego z umowy oraz robót dodatkowych zaakceptowanych na piśmie przez inwestora. Uprawnienia tego nie można umownie ani wyłączyć ani ograniczyć, zaś koszty (udokumentowane) zabezpieczenia ponoszą obie strony.
Jeżeli w wyznaczonym przez siebie terminie, nie krótszym jednak niż 45 dni, wykonawca nie uzyska gwarancji zapłaty, jest uprawniony do odstąpienia od umowy z winy inwestora.
Co istotne, udzielenie gwarancji zapłaty stanowi – w przeciwieństwie do zapłaty wynagrodzenia – świadczenie niepieniężne. Jeśli więc przyczyną odstąpienia będzie nieuzyskanie gwarancji zapłaty, wówczas wykonawca będzie uprawniony do odstąpienia od umowy, a dodatkowo do naliczenia kary umownej, której nie mógłby naliczyć, gdyby odstąpił ze względu na brak zapłaty wynagrodzenia. Kolejną korzyścią gwarancji zapłaty jest to, że Kodeks cywilny przesądza, że nieudzielenie gwarancji zapłaty jest podstawą do odstąpienia od umowy z winy inwestora. Oznacza to, że w przypadku sporu dotyczącego kary, inwestor w zasadzie pozbawiony jest możliwości powoływania się na brak winy w udzieleniu gwarancji zapłaty.
Jeśli zatem inwestor uchyla się od zapłaty wynagrodzenia ewentualnie istnieje podejrzenie, że w terminie nie zapłaci, generalny wykonawca, który nie chce rezygnować z roszczenia o zapłatę kary umownej, powinien rozważyć zażądanie gwarancji zapłaty, co w razie jej nieudzielenia przez inwestora, otworzy mu drogę do odstąpienia od umowy i naliczenia kary umownej. Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, dlatego należy pamiętać, aby precyzyjnie sformułować oświadczenie o odstąpieniu, tak aby jasno z niego wynikało, że przyczyną odstąpienia jest nieudzielenie gwarancji zapłaty.
Wydaje się zatem, że uchwała Sądu Najwyższego powinna wymusić większą popularność korzystania przez generalnych wykonawców z gwarancji zapłaty, zwłaszcza w przypadku inwestycji będących w toku.