Pamiętam ze szkoły, że jednym z podstawowych narzędzi znęcania się nad uczniami była forma literacka (?) pod nazwą „charakterystyka porównawcza postaci”. Polegała ona na zestawieniu bohaterów z jednej lektury, najlepiej złej kobiety z dobrą kobietą (najpopularniejsze pary to: Alina i Balladyna, Antygona i Ismena, Izabela Łęcka i Helena Stawska; wyłamywał się tego schematu jedynie Wokulski, który dzięki złożonej osobowości, sam sobie wystarczał za przedmiot porównania: Wokulskiego Romantyka z Wokulskim Pozytywistą). Przy pisaniu charakterystyki porównawczej, ujawnianie podobieństw między postaciami nie było w cenie.Punkty zdobywało się za znalezienie różnic.
Niby, pomimo wprowadzenia gimnazjów i licznych zmian podstawy programowej, schemat charakterystyki porównawczej postaci pozostał nietknięty (). Jednak wydaje się, że nakaz poszukiwania różnic pomiędzy porównywanymi postaciami coraz słabiej odciska się w umysłach kolejnych roczników absolwentów, przynajmniej tych, którzy zostają dziennikarzami.
Widać to wyraźnie w doniesieniach medialnych dotyczących „afery GetBack”, zestawiających ją z „aferą Amber Gold”(np. http://www.rp.pl/Firma/304259990-Zarzuty-wobec-GetBack-SA—sprawa-wieksza-niz-Amber-Gold.html lub https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1751818,1,getback–nowe-amber-gold.read), od strony formalnej zdradzających oczywiste pokrewieństwo ze szkolnym schematem charakterystyki porównawczej postaci. Z doniesień tych wynika bowiem, że jedyna różnica pomiędzy spółką Amber(dla ułatwienia charakterystyki, nazwijmy ją Agnieszką) Gold a spółką Get (Grażyną) Back polegała na tym, że pierwsza kochała księcia Donalda Tuska, a druga księcia Jarosława Kaczyńskiego. Poza tym, obie były oszustkami, a ich działalność w równym stopniu zasługuje na miano „afery”.
Tymczasem, jednak Agnieszka Gold i Grażyna Back różnią charakterologicznie się w wielu punktach. Spróbujmy wskazać chociaż kilka i dzięki temu wyciągnąć ocenę za naszą charakterystykę porównawczą do akceptowalnego poziomu (np. trzy z plusem).
Po pierwsze, Agnieszka od początku oszukiwała swoich klientów. Mamiła ich bowiem tym, że wpłacone przez nich środki wydaje na zakup złota, które rzekomo nabywa na rachunek klientów, na dowód czego wydawała poważnie wyglądające certyfikaty symbolizujące posiadany kruszec. W rzeczywistości, złota kupowała mało, na swoje koszty operacyjne wydawała dużo, a środki inwestowała ryzykownie i bynajmniej nie w złoto.
W przypadku zaś Grażyny nie ma mowy o tym, aby przeznaczała środki z obligacji na inne cele niż te, które wskazywała obligatariuszom, czyli na zakup i egzekucję wierzytelności.
Po drugie, działalność Agnieszki od początku była sprzeczna z prawem. Prowadziła bowiem działalność polegającą na przyjmowaniu depozytów od klientów, obciążając powierzone środki ryzykiem, według własnego uznania. Prowadziła więc działalność bankową bez licencji, co stanowi przestępstwo z art. 171 ustawy Prawo bankowe.
Natomiast, Grażyna emitowała obligacje, czyli pożyczała pieniądze od swoich klientów na określony procent. To zaś – co do zasady – jest zgodne z prawem.
Zaznaczyć tu trzeba, że zdaniem KNF Grażyna Back naruszyła art. 100 ust. 1 i 2 ustawy o ofercie publicznej i warunkach wprowadzania instrumentów finansowych do zorganizowanego systemu obrotu oraz o spółkach publicznych i art. 183 ust. 1 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi. Przepisy te dotyczą jednak pomięcia informacji podawanych przy sprzedaży obligacji lub w późniejszych dokumentach informacyjnych oraz manipulowania ich kursem, przy czym, jak wynika z komunikatu KNF, przestępstw tych Grażyna miałaby się dopuścić nie w chwili emisji obligacji, ale obecnie, fałszywie przedstawiając stan spółki, m.in. sugerujących niezgodnie z prawdą, że prowadzone są rozmowy z inwestorem. Ostatnio w komunikatach prokuratury pojawił się też wątek oszustwa oraz działania na szkodę spółki. Z lapidarnych komunikatów można jednak wywnioskować, że zarzuty te również dotyczą ostatnich prób uniknięcie przez Grażynę katastrofy, a nie oszukańczego charakteru jej działań biznesowych, z którym mielibyśmy do czynienia, gdyby Grażyna przeznaczała środki z obligacji na inne cele niż wskazane przy ich emisji lub od początku nie miała zamiaru zwrócić pożyczonych środków.
Po trzecie, Agnieszka Gold sugerowała swoim klientom, że wpłacane przez nich depozyty są gwarantowane przez instytucję, której nazwa miała im przypominać Bankowy Fundusz Gwarancyjny (czyli państwową instytucję, wypłacającą środki klientom banków i SKOK-ów w razie ich upadłości). W rzeczywistości, była to (spółka-) córka Agnieszki, która niczego nie mogła zagwarantować, bo jedynym jej dochodem było kieszonkowe otrzymywane od matki.
Grażyna nie obiecywała klientom, że spłata ich obligacji jest pewna. Zapewne wiedzieli więc oni, że pożyczenie pieniędzy zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem.
Po czwarte, model biznesowy Agnieszki,ze swej natury, musiał prowadzić do katastrofy. Niezależnie bowiem od tego, czy zgodnie z przyjętym zobowiązaniem inwestowałaby ona w złoto, czy też tak jak faktycznie to czyniła w różne inne przedsięwzięcia, to w dłuższej perspektywie nie było możliwości, aby oferując klientom gwarantowany zysk na poziomie ca. 10% rocznie, Agnieszka mogła utrzymać płynność finansową inaczej niż za pomocą stale rosnącej kwoty środków od kolejnych wpłacających. Zatem – podobnie jak w klasycznych piramidach finansowych – Agnieszka mogła funkcjonować jedynie tak długo, jak długo kwoty wpłacane przez jej klientów były wyższe niż kwoty przez nich wypłacane, a potem musiała upaść.
Tymczasem, model biznesowy Grażyny dawał jej i nadal daje szanse na stabilne funkcjonowanie na rynku. Wystarczyłoby, żeby nie przepłacała za nabywane wierzytelności i egzekwowała je z wystarczającą skutecznością (szerzej na ten temat np. tu: https://blog.opiekuninwestora.pl/afera-getback). Oczywiście, koncepcja biznesowa Grażyny Back nie zapewniała sukcesu i nie chroniła przed porażką (żaden biznes tego nie zapewni). Jednak – inaczej niż działalność Agnieszki Gold – dawała duże szanse na uniknięcie bankructwa i osiągnięcie zysku.
Po piąte, Agnieszka zawsze broniła się przed poddaniem swojej działalności jakiejkolwiek kontroli (poza okresowym posiadaniem zezwolenia na prowadzenie domu składowego, co miał na celu jedynie mydlenie oczu w sprawie rzekomo przechowywanego złota i obronę przed zarzutem prowadzenia działalności bankowej).
Natomiast Grażyna funkcjonuje jako spółka publiczna, a obligacje oferowała z zachowaniem procedury wprowadzenia ich do publicznego obrotu, w tym za pośrednictwem uprawnionych podmiotów. Oczywiście, nie można wykluczyć, że Grażyna Back oraz podmioty sprzedające jej obligacje nie ustrzegły się jakichś uchybień (zwłaszcza w zakresie sprzedaży obligacji są doniesienia o niedostatecznym informowaniu o ryzyku). Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy ewentualnymi uchybieniami wobec przyjętych na siebie wymogów regulacyjnych, a całkowitą, bezprawną odmową uczestnictwa w państwowym systemie regulacyjnym.
Po szóste, Agnieszka Gold jest kobietą bezapelacyjnie upadłą i nikt rozsądny nie liczy, że się jeszcze podźwignie i wywiąże się ze swoich obietnic. Natomiast Grażyna Back przez otwarte postępowanie układowe stara się chociaż częściowo spłacić wierzycieli. Trzymajmy kciuki– zwłaszcza za wierzycieli–by jej się to udało.
Czy to znaczy, że Grażyna Back jest aniołem w spółkowym ciele? Niekoniecznie. Widać już bowiem na horyzoncie pewne zagrożenia dla jej czci.
Po pierwsze, może się bowiem okazać, że jej uchybienia informacyjne były jednak z kategorii poważniejszych.
Po drugie, może wyjść na jaw naciąganie wyceny posiadanych wierzytelności w sprawozdaniach finansowych.
Na marginesie, zaznaczyć trzeba, że wycena taka jest trudna. Zależy bowiem od dwóch czynników: kwoty wierzytelności oraz oceny szansy na jej spłatę. Tę drugą okoliczność ustala się pytając prawników. Indagowany przez audytora Klienta o procentową ocenę szans powodzenia prawy sądowej, mam zwyczaj pytać najpierw, czy dokładność do dwóch miejsc po przecinku będzie wystarczająca (większość wychwytuje sarkazm). A ostatecznie mówię, że największa precyzja w ocenie szans, na jaką mnie stać, to zaliczenie sprawy do jednaj z następujących kategorii: małej, średniej lub dużej szansy na wygraną.
Po trzecie, nie można wykluczyć, że zarząd Grażyny nie dochował należytej staranności przy nabywaniu wierzytelności, zwyczajnie za nie przepłacając.
Wreszcie, może się okazać, że włodarze Grażyny dopuścili się innego zachowania, które można by zakwalifikować jako nadużycie zaufania (przestępstwo z art. 296 Kodeksu karnego), np. przez ponoszenie nieuzasadnionych kosztów operacyjnych, czy nawet oszustwa (art. 286 Kodeksu karnego), o którym ostatnio mówili przedstawiciele prokuratury.
Na razie jednak brak jest podstaw do ustalenia, czy powyższe rysy na charakterze Grażyny faktycznie wystąpiły.
Czas na kanoniczne podsumowanie naszej charakterystyki (bez tego elementu o dostatecznym możemy tylko pomarzyć): Agnieszka Gold niezaprzeczalnie złą kobietą była, zaś co do Grażyny Back na razie brak jest podstaw, aby nie uważać jej za porządną dziewczynę, a jej ostatnie burzliwe losy określać mianem „afery”.
Zadanie na szóstkę: Napisz rozprawkę na temat: „Agnieszka Gold i Grażyna Back jako wzory osobowościowe dla młodzieży doby obecnej, z odwołaniem do lektur oraz sprawozdań finansowych.”